Czym podróżujemy?
(Ewa Stadtmüller)
„Wakacyjne podróże, a więc…
Pachnie łąką, pachnie lasem i wakacje już za pasem…
A tymczasem…
Siwiuteńki pan Antoni na swą działkę z koszem goni.
Nie męczyłby się tak srodze, jadąc tam na hulajnodze
albo lepiej na rowerze, mówię to zupełnie szczerze.
Piotr i Paweł to bliźniacy, uśmiechnięci dzisiaj tacy,
bo już jutro nad jeziora jadą obaj na motorach.
Czeka na nich wiatr w szuwarach, nowy kajak, łódka stara,
motorówka od sąsiadów i kąśliwych rój owadów.
Babcia, kiedy była mała, ciuchcią wciąż podróżowała.
Dzisiaj wsiada w Pendolino, jak te latka szybko płyną…
O wakacjach śni rodzinka. Mama z tatą mają synka,
dwie córeczki, żółwia, psa. Pakowanie chwilę trwa…
Uff, nareszcie zakończyli, zatrąbili i ruszyli.
Samochodzik gna przed siebie, pierwszy dłuższy postój w Łebie,
potem w Gdańsku, w Gdyni może, najważniejsze, że nad morzem.
Dzieci portu nie ominą, póki statkiem nie popłyną.
Cioci podróż autem zbrzydła, mówi, że wybiera skrzydła.
Samolotem chce polecieć, tak jest najwygodniej przecież.
Maciuś, kiedy zamknie oczy, to śni zaraz sen uroczy:
oto siedzi już za sterem, kierując helikopterem.
Nawet Jaś w dalekie strony właśnie wybrał się balonem.
Gdy wyleciał ponad chmury, na podwórko spojrzał z góry
i powiedział: super było, lecz do domu wracać miło.”