Skąd dziecko wie, że je kochasz?

To jasne, że kochasz swoje dziecko nad życie i skoczyłabyś za nie w ogień. Ale… czy ono o tym wie?

Oczywiście, że wie! Przecież okazujesz mu  miłość na tysiąc sposobów i wcale nie mamy na myśli obsypywania go prezentami ani kupowania mu wszystkiego, co pokaże palcem. To ważne, bo silna więź z przynajmniej jedną osobą jest potrzebna dziecku jak powietrze – bardziej niż zabawki,  ubranka, a nawet jedzenie! Dzięki niej czuje się szczęśliwe, bezpieczne i może w pełni wykorzystać swój potencjał. To także kapitał, z którego będzie czerpało przez całe życie i który stanie się wzorcem budowania relacji z innymi ludźmi: przyjaciółmi, partnerami, własnymi dziećmi.

Twoje dziecko wie, że je kochasz, bo:

Jesteś przy nim

Zajmujesz się nim, troszczysz się o nie, lubisz spędzać z nim czas. Wiesz, że nie w tym rzecz, by nie odstępować go na krok, ale w tym, by wiedziało, że jest dla ciebie ważne.

Przytulasz

Twoje ramiona są dla dziecka jak schron przeciwatomowy: dają mu poczucie bezpieczeństwa. Tulone, głaskane i całowane wie, że ma dla kogo rosnąć i uczyć się nowych rzeczy. Dotyk – i to nie żaden wykonywany przez specjalistę masaż, ale najzwyczajniejsze przytulanie – może nawet mieć znaczenie terapeutyczne. Dlatego neonatolodzy zalecają mamom wcześniaków kangurowanie czyli przytulanie maluszka „skórą do skóry”. Teraz, gdy dziecko już podrosło, przytulanie nadal jest bardzo ważne.

Reagujesz na jego płacz

Dzięki temu wie, że może na ciebie liczyć.

Uśmiechasz się do niego

A także odpowiadasz na jego uśmiech,  patrzysz na to, co pokazuje paluszkiem, odpowiadasz, gdy cię o coś pyta. Słowem, reagujesz na wszelkie zaczepki. Sama także inicjujesz kontakt.

Akceptujesz je takim, jakie jest

Akceptujesz to, że człowiek rodzi się „jakiś” – ma określony temperament, zalety, wady. Ma prawo rozwijać się w swoim tempie i nie spełniać niczyich oczekiwań.

Kibicujesz mu

Nic nie wpływa na rozwój dziecka tak bardzo jak wierny kibic. Dzięki tobie dziecko  wie, że ma dla kogo się starać. To w twoją stronę zrobiło pierwszy krok, twoje otwarte ramiona były jego celem. Gdy trochę podrośnie, dla ciebie będzie się starał dobrze wypaść na przedszkolnym przedstawieniu i tobie pochwali się rysunkiem.

Słuchasz

Wiesz także, że lepiej porozmawiać z dzieckiem przez kwadrans, ale za to naprawdę, niż cały dzień markować rozmowę, rzucając coś na odczepnego.

Liczysz się z jego uczuciami

Rozumiesz, że każdy może wstać lewą nogą, czuć do czegoś nieuzasadnioną niechęć, bać się, złościć. Dziecko także. Dajesz mu prawo do najróżniejszych uczuć, choć oczywiście uczysz także,
by wyrażało je w sposób, który jest do zaakceptowania przez innych.

Nie zmuszasz

Nie starasz się „wiedzieć lepiej”, ile twoje dziecko jest w stanie jeść, spać czy kiedy ma zrobić kupę. Obserwujesz, podpowiadasz, pomagasz mu rozpoznawać własne potrzeby („Oj, wygląda na to, że jesteś już zmęczony. Pora do łóżka”), ale nie odbierasz mu prawa do własnych odczuć („Chyba wiem lepiej, czy jest ci zimno!”).

Chronisz je

Dbasz o bezpieczeństwo dziecka, bo wiesz, że brakuje mu jeszcze doświadczenia i łatwo może wpaść w tarapaty. Uczysz je także, jak dbać o własną skórę i np. bezpiecznie poruszać się po placu zabaw.

Pozwalasz na samodzielność

Nie wyręczasz dziecka wtedy, gdy jest już gotowe, by zmierzyć się z jakimś wyzwaniem, np. może już samodzielnie trzymać łyżeczkę i celować nią (raz lepiej, raz gorzej) w otwartą buzię. Dajesz mu czas, by doszło do wprawy. Pozwalasz mu popełniać błędy i uczyć się na nich, choć oczywiście chronisz je przed tym, co naprawdę groźne. Nie hamujesz jego rozwoju, bo rozumiesz, że dziecko wychowuje się nie po to, by było od nas zależne, ale po to, by z czasem coraz lepiej radziło sobie samodzielnie.

Stawiasz mu rozsądne granice

Dobrze wiesz, że nawet całkiem małe dziecko nie może robić wszystkiego, na co ma ochotę, np. ciągnąć cię (ani nikogo innego) za włosy czy bić. Mówiąc stanowczo „nie”, uczysz go, że nie wolno tego robić. Czynisz jego świat bardziej zrozumiałym i sprawiasz, że będzie mu łatwiej w nim funkcjonować.

Nie usuwasz mu spod nóg wszelkich kłód

Wiesz, że choć byś stanęła na rzęsach nie uchronisz swojej pociechy przed stresem czy frustracją. Będzie musiało zmierzyć się z różnymi trudnościami: pierwszym dniem w przedszkolu, pierwszą w pełni samodzielną jazdą na rowerze. I dobrze, bo jak dowiedli psychologowie, stres optymalny (tzn. nie przekraczający naszej odporności) jest potrzebny i sprzyja rozwojowi. To prawda: trudności stresują twojego malca, jednak gdy je pokona, wzrośnie jego wiara w siebie. W ten sposób przygotowujesz go do kolejnych wyzwań.

Lubisz z nim spędzać czas

Lubisz się z nim bawić, pokazywać mu świat i rozmawiać z nim, co wcale nie oznacza, że robisz to wszystko 24 godziny na dobę (każde z was potrzebuje czasu także dla siebie) i zawsze masz na to ochotę.

Ufasz dziecku i wierzysz w nie

Wiesz, że jest mądre, że chce się uczyć, i że z dnia na dzień radzi sobie coraz lepiej. 

Nie trzymasz go pod kloszem

Nikt z nas nie wie, jak będzie wyglądał świat i jakie umiejętności będą potrzebne, gdy nasze dzieci staną się dorosłe. Jedno jest pewne: my, ludzie, nadal będziemy istotami społecznymi. Dlatego już teraz dbasz o to, by dziecko miało kontakty z innymi, uczyło się z nimi współpracować, pomagać im, wygrywać, przegrywać.

ŹRÓDŁO: http://babyonline.pl/skad-dziecko-wie-ze-je-kochasz,problemy-wychowawcze-artykul,20160,r1.html#zwin

KONSULTACJA: DR Magdalena Śniegulska, psycholog, pracuje na Uniwersytecie  SWPS.